Forum www.kwiatpoezji.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Przepis na kochanie. [NZ]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kwiatpoezji.fora.pl Strona Główna -> "Czynić myśl widzianą" / Proza / Biblioteka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sysia
saturated with happiness
saturated with happiness



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 1927
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja się tu wziełam?
Płeć: pisarka

PostWysłany: Czw 16:27, 11 Lut 2010    Temat postu: Przepis na kochanie. [NZ]

Opowiadanie z bloga. [link widoczny dla zalogowanych] tam jest w oryginale. Może chociaż z tym dotrwam do końca. Nie spodziewajcie się na szybko rozwoju akcji. Ten rozdział jest słaby, nie umiem pisać początków. Cóż...

_______________________________

Rozdział I. "Gotycka historia."

Na wrocławskim niebie zaczęło pojawiać się słońce. Świt. Niedługo te puste uliczki zatoną pod ciężarem aut. Wszyscy będą się śpieszyć. Tymczasem wszyscy pogrążeni w błogim śnie. No może nie wszyscy. Kilka dusz się rodzi, parę umiera, niektóre imprezują. Każda jest zajęta sobą. Jeśli Bóg istnieje, pewnie gapi się w ludzkie sny. Przygląda się i ustawia je jak mu się podoba. No bo coś pewnie musi robić w tym Niebie dla rozrywki... Ściąga z horyzontu księżyc, robiąc miejsce słońcu. Tak powoli budzi kwietniowy dzień. Zaraz obudzi ze sobą parenaście tysięcy istnień. Nikogo szczególnego.

Dzień. Teraz zaczął się na dobre. Tymczasem na przedmieścia Wrocławia wjeżdża autobus. Dawno przekroczył dozwoloną prędkość. Po jego doskonałym stanie widać, że z zagranicy. W ostatniej chwili mijając jakąś dziewczynę, po woli dojeżdża do hotelu. Jeszcze nie wie ile historii, przygód i wylanych łez przywiezie ze sobą z powrotem. Bo skąd ma wiedzieć? To tylko autobus. I parę osób w środku. Tyle pustych serc gotowych do zapełnienia. Tyle myśli, marzeń. Tyle par oczu, które mogą wiele zobaczyć. Tyle par oczu, które mogą przez Ciebie płakać.


***

... biegłam. Po raz kolejny byłam spóźniona. Nienawidzę poniedziałków. Po prostu nienawidzę! Ale cóż. Piętnaście minut to jeszcze nie koniec świata. Tylko jedna lekcja. Kolejna. Zaśmiałam się w duchu do samej siebie. Zamyślona przemierzałam kolejne płyty chodnikowe. Byłam w zupełnie innym świecie. Ostatnie przejście przez drogę. Nie miałam nawet czasu się rozejrzeć. Przebiegam... Nagle błysk świateł, pisk opon... i bum. Uderzył we mnie... autobus. Duży, z zagranicznymi numerami. Tyle zdążyłam zobaczyć zanim straciłam przytomność. Ujrzałam jeszcze tylko kto z niego wysiadł. Chłopak był przerażony. Ja, gdy zobaczyłam kim on jest, również. Z busa wysiadł... Bill z Tokio Hotel! Potem zemdlałam.

Obudziłam się, ale w swoim łóżku. Kolejny durnowaty sen. Spojrzałam na zegarek. Na jawie też byłam spóźniona. Ale nie był poniedziałek, tylko wtorek. Wskoczyłam w ubrania i pobiegłam. Biegłam dokładnie tak, jak w śnie. Po paru minutach zostały mi już tylko te pasy, na których „w nocy miałam wypadek”. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zwolniłam krok. Weszłam na pasy. Po chwili przed nosem przejechał mi autobus. Wyszłabym pięć sekund wcześniej i leżałabym na pasach. Krzyknęłam z przerażenia. Czy to w ogóle możliwe? Cholernie rzeczywisty sen, no no. Jednak ten autobus wcale nie wyglądał na ten Tokio Hotelowski. Zdążyłam zobaczyć jedynie początek rejestracji. Anglia. Angielski autobus we Wrocławiu? A to nowość. Zawsze myślałam, że do tej dziury żadna zagranica nie dociera.
Nadal lekko przerażona poszłam do szkoły. W mojej głowie kręciło się więcej myśli, niż byłam w stanie opanować. Całkowity mętlik i bałagan. Spojrzałam na zegarek. Za dwadzieścia dziewiąta. Pierwsza lekcja dobiegała końca. Chemia dobiegła końca. Tak właśnie na dobry początek tygodnia zniwelowałam ostatnią szansę na poprawę mojej cudownej, chwalebnej jedynki. Zaklęłam jeszcze raz pod nosem i ruszyłam na wf. Zastanawiałam się, co jeszcze spotka mnie w tej cholerny wtorek, dziewiętnastego kwietnia, ostatni dzień przed długim weekendem spowodowanym egzaminami.
Weszłam do szatni. Wszystko wyglądało jak każdego innego dnia, w każdy inny wtorek, albo jakikolwiek dzień tygodnia, od prawie dwóch lat. Może tylko my byłyśmy trochę starsze. Trzynaście dziewcząt, czyli cała nasza grupa, po za mną oczywiście, była już w białych koszulkach i granatowych lub czarnych spodenkach. W rogu pomieszczenia zauważyłam Moją Małą Malinę. Wszyscy tak na nią mówili. Tutaj każdy miał jakąś ksywkę. Ale wracając do MMM. Była moją najlepszą przyjaciółką. Była przy mnie już od pierwszego dnia, gdy przeprowadziłam się do Wrocławia, gdy stanęłam we Wrocławskiej Trójce (naszym gimnazjum).
Podeszła do mnie i cmoknęła w policzek. Uśmiechnęła się szeroko, jak każdego ranka. Powtórzyła, jak zawsze:
- Wiesz, że ten uśmiech kieruje tylko do Ciebie? – Zaśmiałyśmy się obie. Przed lekcją zdążyłam jeszcze opowiedzieć jej o moim śnie. Jak zawsze jęknęła tylko coś, że normalna to ja nigdy nie byłam całkiem normalna.
Tak właściwie to wf się nie odbył. Zamiast niego był apel. Kolejna interesująca przemowa dyrektora. Coś o sprawach technicznych związanych z egzaminem i poniedziałkowej niespodziance. Nawet już mnie nie interesowało co to mogło być. Wiedziałam, że nic ciekawego. Takie już było moje życie – nudne. Chociaż teoretycznie nie miałam na co narzekać. Szkoła, dom, popołudnia z Maliną i resztą, życie pod jednym dachem z Marcinem, moim tak zwanym bratem. Czego więcej można chcieć? Wolność miałam, praktycznie wychodziłam gdzie chciałam. Na rodziców i pieniądze nie mogłam narzekać. Czego więcej można chcieć od życia? Może kroplę miłości? Właściwie to nigdy nie byłam zakochana. Moich parę przygód z chłopakami nie miało nic wspólnego z miłością. Nie można mieć wszystkiego.

Wróciłam do domu. Tutaj jak zwykle panował nieziemski bałagan wywołany przez połączenie Marcina z Gordonem – jego psem. Nie chciało mi się nawet już sprzątać. Po prostu nie miałam sił na tę dwójkę. Pogrążając się całkiem w swoim świecie, pogłębiając w marzeniach, przypomniałam sobie ranną sytuacje. Wklepałam w Google „interpretację snów”. „Sen ostrzegawczy: uwaga na trasie, na jezdni lub w ogóle na ulicy.” Ciekawe. Mało co nie wylądowałabym pod autem. Czytałam dalej. „Znajomość i obcowanie z niefrasobliwymi osobami przysporzy ci strat lub kłopotów.” Po co ja to w ogóle czytam? Przecież nigdy nie wierzyłam w takie rzeczy. Wyłączyłam komputer i bez innych komplikacji zakończyłam kolejny dzień mojego życia.

***

Wtorek, na zegarze po siódmej. Czułam się już całkiem wolna od szkoły. Na pięć dni. Szłam na spotkanie z dziewczynami. Ta noc miała być nasza. Wiadomo, w środku tygodnia imprezy się nie znajdzie, ale nasze małe spotkanie tematyczne „Sub-kulturalnie” zapowiadało się nieziemsko ciekawie. Lubiłyśmy takie imprezy. Organizowałyśmy je sobie średnio raz w miesiącu. Zero alkoholu, petów, dragów itd. Sama kultura, najczęściej temat przewodni. Trochę żarcia, muzyka, masa plotek. Żyć nie umierać.
Dzisiejsza impreza miała być tylko dla dziewcząt. Osiem drugoklasistek znalazło się w małym mieszkaniu Darii. Muzyka już grała. W strojach każda wykazała się kreatywnością. Patrząc w lustro, sama musiałam sobie przyznać, że osiągnęłam ciekawy efekt. W obecności kogokolwiek, poza moimi przyjaciółkami, nie odważyłabym się tak pokazać. Czarna bluzka, a raczej gorset, wiązany z przodu doskonale komponował się z moją czarną, tiulową spódniczką, długości moich najkrótszych szortów i skórzanymi, wysokimi kozaczkami. Cały efekt dopełniał ciemny makijaż i koronkowe rękawiczki. Urodzona gotka – powiedziałam sama do siebie, przechodząc koło lustra. Ubrania znalazłam w szafie z ciuchami mamy z czasów młodości. Jak ona mogła się w czymś takim pokazywać… Ja nigdy nie będę taka jak ona i to wiedziałam. Ale raz kiedyś, wśród najbliższych mogłam się zabawić. Usilnie starałam się dostać do domu Darii niezauważona przez sąsiadów, przejezdnych i przechodniów, więc wybrałam drogę przez park. Udało mi się dojść niezauważona. Jutro rano założę normalne ciuchy i wrócę do domu. Czułam się teraz taka pół naga. Nie wyobrażałam sobie, że mógł mnie zobaczyć tak jakiś chłopak. Jak jakąś gotycką prostytutkę. Na dziewczynach też zrobiłam niemałe wrażenie.
Impreza zaczęła się już na dobre. Było koło północy. Byłyśmy na etapie „Strasznych historii”. Zresztą jak praktycznie zawsze, gdy wybijała północ. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Któraś z dziewczyn krzyknęła z przerażenia. Grzecznie poszłyśmy wszystkie otworzyć.
- Kogo niesie do nas o tej godzinie? – zapytała bardziej sama siebie, właścicielka domu w stroju punka. W tej wersji wyglądała bardzo zabawnie. Otworzyła drzwi. Teraz krzyknęłyśmy wszystkie naraz...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sysia dnia Śro 23:09, 17 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alex
najarana hiszpania



Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 1013
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Iława
Płeć: pisarka

PostWysłany: Śro 22:34, 17 Lut 2010    Temat postu: Re: Przepis na kochanie. [NZ]

Sysia napisał:
Na Wrocławskim niebie zaczęło pojawiać się słońce.


wrocławskim z małej litery

Sysia napisał:
Tymczasem wszyscy pogrążeni w błogim śnie.


Brakuje mi wyrazu 'są' do osiągnięcia logicznego zdania.

Sysia napisał:
No bo coś pewnie musi robić w tym Niebie dla rozrywki?


Niezbyt rozumiem ten znak zapytania. Bardziej właściwy byłby wielokropek.

Sysia napisał:
Po jego doskonałym stanie widać, że z zagranicy.


Co z zagranicy? Jedzie? Frunie? Czy jest sprowadzony?

Sysia napisał:
W ostatniej chwili, mijając jakąś dziewczynę, powoli dojeżdża do hotelu.


Zabrakło mi jednego przecinka, drugi jest. Powoli piszemy razem.

Sysia napisał:
Tyle zdążyłam zobaczyć zanim straciłam przytomność. Ujrzałam jeszcze tylko, kto z niego wysiadł.


Te zdania same siebie zaprzeczają. Albo zmień kolejność, czy coś, bo jedno wyklucza drugie. Napisałaś, że nic więcej nie widziałaś, ale dopisałaś, co widziałaś...
Do tego brak przecinka.

Ale masz retoryka! *śmieje się pod nosem*
patrz tu:
Sysia napisał:
Na jawie też byłam spóźniona. Ale nie był poniedziałek, tylko wtorek.


A teraz tu:
Sysia napisał:
Zastanawiałam się, co jeszcze spotka mnie w tej cholerny poniedziałek, dziewiętnastego kwietnia[...]


Na początku piszesz, że nie był poniedziałek, ale wtorek, za chwilę jest znowu poniedziałek... Do tego literówka przy słowie 'ten'.
Chwila, retoryka ciąg dalszy, ale już pod koniec rozdziału...
Sysia napisał:
Wtorek, na zegarze po siódmej.

No chyba, że to jest sen, to retoryka nie będzie ;D

Sysia napisał:
Trzynaście dziewcząt, czyli cała nasza grupa, po za mną oczywiście, była już w białych koszulkach i granatowych lub czarnych spodenkach.


Poza piszemy razem.

Sysia napisał:
Wolność miałam, praktycznie wychodziłam, gdzie chciałam.


Zabrakło mi przecinka ;D

Sysia napisał:
Może ciut miłości?


To 'ciut' mi nie pasi! Lepsza by była odrobina, albo kropla, czy coś.



Albo nie ma błędów, albo na serio muszę odwiedzić okulistę :D Chyba będę czytać do końca ;D
Ja chcę więcej !:D
Ahh...
I mi się podoba xd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sysia
saturated with happiness
saturated with happiness



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 1927
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja się tu wziełam?
Płeć: pisarka

PostWysłany: Śro 23:06, 17 Lut 2010    Temat postu:

o jej... bo ja zmieniałam parę razy datę wydarzeń i taki feler wyszedł . xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alex
najarana hiszpania



Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 1013
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Iława
Płeć: pisarka

PostWysłany: Czw 17:16, 18 Lut 2010    Temat postu:

No właśnie tak podejrzewałam xD Drugie przypuszczenie było takie, że podfchodziłaś do tego kilka razy :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szakala
Latająca nad ziemią



Dołączył: 30 Gru 2009
Posty: 1048
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Wrocławia
Płeć: pisarka

PostWysłany: Nie 21:03, 21 Lut 2010    Temat postu: Re: Przepis na kochanie. [NZ]

Sysia napisał:
Wszyscy będą się śpieszyć. Tymczasem wszyscy pogrążeni w błogim śnie. No może nie wszyscy.



Cytat:
Nadal lekko przerażona poszłam do szkoły. W mojej głowie kręciło się więcej myśli, niż byłam w stanie opanować.

A może lepiej ,,krążyło", zamiast ,,kręciło"? Bo to ,,kręciło" jakoś mi nie pasuje... XP


Cytat:
Jak zawsze jęknęła tylko coś, że normalna to ja nigdy nie byłam całkiem normalna.

To zdanie mi nijak tu nie pasuje xP Owszem, wiem, co chciałaś napisać, ale... Może usunąć to ,,tylko"... Albo jakoś je zmienić. A ,,normalna to ja nigdy nie byłam całkiem normalna"...? Usunąć ,,całkiem normalna!!!"
Normalnie ja sama zaczynam się czuć nienormalną xD
:hamster_damnit:

Cytat:
Nawet już mnie nie interesowało co to mogło być.

Przeeeeeeciiiineeek... xD Między ,,interesowało" a ,,co" ;)

Cytat:
Pogrążając się całkiem w swoim świecie, pogłębiając w marzeniach, przypomniałam sobie ranną sytuacje.

Stwierdzenie: to nie jest przyczepka. Ale może lepiej by było, grybyś napisała ,,poranną"...


Cytat:
Ja nigdy nie będę taka jak ona i to wiedziałam.

Czegoś mi tu brakuje... Tylko nie wiem, czego xP
A może lepiej ,,Ja nigdy nie będę taka jak ona - dobrze to wiedziałam"? oO

Cytat:
Ale raz kiedyś, wśród najbliższych mogłam się zabawić.

Po ,,najbliższych" przcinek ;)


Ciekawie oO I fajny styl :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez szakala dnia Nie 21:07, 21 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kwiatpoezji.fora.pl Strona Główna -> "Czynić myśl widzianą" / Proza / Biblioteka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin